Polakom należy umożliwić kształcenie się jedynie w takim zakresie, aby uświadomili sobie, iż jako naród nie mają żadnych perspektyw. W grę mogą więc wchodzić co najwyżej złe filmy, względnie takie, które obrazują wielkość i siłę Rzeszy Niemieckiej. [...]
W większych miastach i na rynkach zainstaluje się stałe głośniki, które w określonych porach nadawać będą wiadomości, rozkazy i hasła dla Polaków. [...] Nie powinni oni posiadać aparatów radiowych; należy im pozostawić jedynie gazety o charakterze informacyjnym, w żadnym zaś wypadku prasę poglądową. W zasadzie nie powinno się im też zezwolić na teatry, kina i kabarety, aby nie przypominali sobie stale o tym, co utracili. [...] Nie dalej jak wczoraj Führer oświadczył, że nie wolno Polakom wmawiać bzdur o jakiejś odbudowie, łudzić ich, że będą sami dla siebie coś odbudowywali.
Łódź, 31 października
Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 1: 1939–1942, oprac. Lucjan Dobroszycki et al., Warszawa 1970.
§1
Wszyscy żydzi [sic!] i żydówki [sic!], przebywające w Generalnym Gubernatorstwie a mające ukończone 10 lat życia, obowiązani są nosić, zaczynając od 1 grudnia 1939 r., na prawym rękawie ubioru i wierzchniego ubioru biały pasek o szerokości co najmniej 10 cm, zaopatrzony w gwiazdę syjońską.
§2
Opaski te winni żydzi [sic!] i żydówki [sic!] sprawić sobie sami i zaopatrzyć odpowiednim znakiem.
§3
1) Winni wykroczenia podlegają karze więzienia.
2) Dla zawyrokowania właściwe są Sądy Specjalne.
Kraków, 23 listopada
Polacy–Żydzi 1939–1945. Wybór źródeł, oprac. Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 2006.
[...] w Warszawie niebywała pustka. Jest to skutek ostatnich masowych aresztowań oraz rozporządzenia, że wszyscy młodzieńcy w wieku od 15 do 24 lat mają się zarejestrować do pracy w Prusach. Gubernator [Hans] Frank jako motyw podał, że mieszkańcy „Guberni Generalnej” żywieni są zbożem niemieckim, muszą się więc za to wywdzięczyć własną pracą. Od Chmielnej do Królewskiej wszystkie wschodnie bocznice Marszałkowskiej są zagrodzone wysokim szczelnym murem, na wierzchu którego sterczy potłuczone szkło. Przypuszcza się ogólnie, że są to prace przedwstępne do utworzenia getta.
Warszawa, 4 maja
Stanisław Rembek, Dziennik okupacyjny, Warszawa 2000.
Naszym obowiązkiem, jako narodowych socjalistów, jest dołożyć wszelkich starań, żeby naród polski nie wzrósł w siłę kosztem ofiar ponoszonych przez Niemców. [...] Przyznaję otwarcie, że w rezultacie będzie musiało się rozstać z życiem kilka tysięcy Polaków, głównie ze sfer ideowych przywódców polskich. Dla nas wszystkich, jako narodowych socjalistów, nakazem chwili jest podjęcie zobowiązania, że dołożymy wszelkich starań, by w narodzie polskim nie wykrystalizował się już żaden opór. [...] Mogę panom powiedzieć w zaufaniu, że taki rozkaz otrzymałem od Führera. [...] Oto jego słowa: „Wykrytych dotąd osobników z kręgu przywódców polskich należy zlikwidować, nowy narybek należy mieć na oku i w odpowiednim momencie usunąć”.
Kraków, 30 maja
D. Baliszewski, A. Kunert, Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939–1945, Warszawa 1999.
Ujawnieniu uległ [w gazecie „Warschauer Zeitung”] dokument, przedstawiający istotne zasady gospodarki okupacyjnej. Jest to pismo Göringa jako pełnomocnika do spraw planu 4-letniego do generał-gubernatora [Hansa Franka], określające wytyczne polityki, jaką władze niemieckie winny prowadzić na ziemiach okupowanych [...].
Ogólnym założeniem jest, że nie prowadzi się żadnej gospodarki na dalszą metę: idzie tylko o uzyskanie jak najwydatniejszej pomocy dla gospodarstwa Rzeszy przy prowadzeniu wojny: a więc wyraźnie postawiona zasada rabunkowej gospodarki. [...]
Tylko ten przemysł, który jest Niemcom w czasie wojny potrzebny, ma się utrzymać — cała reszta naszego ubogiego przemysłu iść ma tylko na zasilenie Rzeszy w żelastwo [...].
Wreszcie zawierają wytyczne znany już nam postulat dostarczenia Rzeszy miliona przynajmniej sił roboczych, robotników przemysłowych i rolnych [...].
Jako środki wykonania tego programu wskazuje pismo Göringa przede wszystkim taki rozdział żywności, aby zatrudnieni w zakładach ważnych z punktu widzenia gospodarki niemieckiej zachowywali pełną zdolność produkcyjną, reszta ludności natomiast zadowalała się minimum żywności (czyli mówiąc po prostu — głodowała). [...] Drugim postulatem jest zwalczanie wszelkiej produkcji niemieszczącej się w ramach planu, ewentualnie kierowanie jej na inne surowce — jako przykład wskazuje się na zaopatrywanie ludności w obuwie drewniane zamiast skórzanego.
Jak z tego wynika, jeśliby gospodarka niemiecka miała u nas potrwać dłużej, doprowadziłaby kraj do ruiny, do cofnięcia się w potencjale gospodarczym o kilkadziesiąt lat wstecz! I przy tym gazety niemieckie mają czelność nieprzerwanie mówić o dobrodziejstwach okupacyjnej gospodarki!
Warszawa, 8 czerwca
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Nowe rozporządzenie generał-gubernatora [Hansa Franka] normuje jeszcze jedno, dotąd niewyzyskiwane źródło dochodów skarbowych: opodatkowanie hazardu. Zamiast dawnego monopolu loteryjnego rozporządzenie wprowadza monopol gier losowych (Glückspielmonopol). Wykonywanie jego ma polegać na prowadzeniu domów gry (Spielbanken), na zakładaniu automatów gier losowych, wreszcie — na ostatnim miejscu — na urządzaniu loterii.
Wykonywająca monopol pod nadzorem wydziału finansów Generalna Dyrekcja Monopoli jest uprawniona do zakładania spółek lub uczestniczenia w istniejących dla prowadzenia domów gry. Domy te będą miały wyjątkowo jednolitą pod względem „rasowym” klientelę: Niemcom — tak samo młodzieży do 21 lat — wzbronione jest branie udziału w tych grach Żydom — w ogóle wchodzenie do domów.
Opodatkowanie przedstawia się w ten sposób, że opłata monopolowa wynosi 50% wpływów brutto domów gry, z pozostałych zaś kwot, po pokryciu kosztów i przeznaczenie części zysku na rezerwę kapitałową, zużywa się po jednej czwartej na: opodatkowanie kapitału, dotację dla PCK, dotację dla RGO, wreszcie dla Zarządu Miasta na cele opieki społecznej. W ten sposób krzewienie hazardu i ciągnięcie z tego zysków dla skarbu w najordynarniejszy sposób zamaskowano cnotliwymi celami, na które idą ochłapy po zagarnięciu głównego łupu przez Niemców.
Warszawa, 14 września
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Naszą lokalną sensacją jest przyjazd [Hansa] Franka. Ulice, stosownie do „wezwań z mocą rozkazów”, poobwieszane chorągwiami. Przygotowania, jak słychać, polegały na dość licznych aresztowaniach, dokonanych wczoraj rano; zwykły objaw towarzyszący przyjazdowi dostojnego gościa. Gazeta opisuje rewię, która ma się jutro odbyć [w rocznicę niemieckiej defilady po zdobyciu Warszawy] i na której, jako ów tajemniczo zapowiadany wysoki przedstawiciel armii, obecny ma być feldmarszałek List. Z uroczystością ma się łączyć zapowiedziane przez Franka już w mowie z 15 VIII przemianowanie Al. Ujazdowskich ze zwykłej „Lindenallee” na „Siegesstrasse”. Ponadto jako gość z Niemiec wziąć ma udział w uroczystościach szef kancelarii Hitlera, [Philipp] Bouhler.
Warszawa, 5 października
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
Dziś wreszcie zjawiły się w polskiej gazecie owe sławne zarządzenia w sprawie zmiany godziny policyjnej. Zarządzenia te, ogłoszone przez [starostę Warszawy Ludwiga] Leista, ale z powołaniem się na samego [gubernatora Hansa] Franka, przesuwają godzinę nocna dla nie-Żydów do 11, dla Żydów natomiast utrzymuję godz. 9 z dodatkowym ograniczeniem — dla mieszkających między murami z zakazem wychodzenia do 8 rano i po 7 wieczorem poza ghetto, dla mieszkających w innych dzielnicach — wychodzenia z domu w ogóle.
Ogłoszono też drugie zarządzenie Leista o zachowaniu się Żydów na ulicy: poza ogólnie określonym obowiązkiem ustępowania Niemcom z drogi, dodaje ono nakaz schodzenia z chodnika „na żądanie”. Zobaczymy, czy dużo będzie żądających tego.
Mimo ogłoszenia tych zarządzeń widziałem dziś o godz. 9 wieczorem tramwaj żydowski nr 18, idący jak latający Holender, bez ani jednego pasażera, nawet nie zatrzymujący się na przystankach.
Warszawa, 9 października
Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, Warszawa 1962.
§4 b)
(1) Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim żydom [sic!] świadomie dają kryjówkę.
(2) Podżegacze i pomocnicy podlegają tej samej karze jak sprawca, czyn usiłowany karany będzie jak czyn dokonany. W lżejszych wypadkach można orzec ciężkie więzienie lub więzienie.
(3) Zawyrokowanie następuje przez Sądy Specjalne.
Warszawa, 15 października
Polacy–Żydzi 1939–1945. Wybór źródeł, oprac. Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 2006.
Z Żydami [...] trzeba tak czy owak zrobić koniec. [...] Wiem o tym, że krytykuje się niejeden krok podejmowany teraz w Rzeszy przeciwko Żydom. Świadomie i wciąż usiłuje się [...] mówić o okrucieństwie, surowości itd. [...] Litujmy się z zasady tylko nad narodem niemieckim, poza tym nad nikim na świecie. Tamci też nie mieli dla nas litości. Jako stary narodowy socjalista muszę też powiedzieć, że gdyby plemię żydowskie w Europie miało przeżyć tę wojnę, podczas gdy my dla zachowania Europy poświęcamy swą najlepszą krew, wojna ta byłaby tylko połowicznym sukcesem. Dlatego też stosunek mój do Żydów opiera się na nadziei, że przestaną oni istnieć. [...] Generalne Gubernatorstwo trzeba tak samo opróżnić z Żydów jak Rzeszę.
Kraków, 16 grudnia
Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka. 1939–1945, oprac. S. Płoski, t. 1, Warszawa 1970.
Punktualnie o godz. 12 pierwszy adiutant dra Franka, major Keith, zastukał do drzwi, przez które miał wejść generalny gubernator, drzwi te otworzyły się. Na salę wszedł dr Frank, zdążając do środka sali z ręką wyciągniętą w mym kierunku. Uprzejmie mi ją podawszy i w paru słowach podkreśliwszy zadowolenie, że mnie „nareszcie widzi”, poprosił o przedstawienie mu członków Rady, potem zaś przedstawił mi członków rządu. Po dokonaniu tych protokólarnych formalności zaczął się jakby duet mój z drem Frankiem, który rozpoczął on krótkim przemówieniem wypowiedzianym w tonie wielkiej uprzejmości i z dużą swadą oratorską. Głównym punktem tego przemówienia było oświadczenie, że zebrane przez niego w Niemczech wiadomości o zachowaniu się pracujących tam około 750 tysięcy robotników polskich, zaciągniętych do tej pracy „dobrowolnie”, świadczą o ich lojalności i pożyteczności — uważa on więc sobie za miły obowiązek zetknąć się z jedyną pracującą dla dobra ludności polskiej organizacją i złożyć na jej ręce swe podziękowanie i prosić równocześnie, by dalszych 150 tysięcy robotników wyjechało do Rzeszy. [..]
„Wojna bowiem — ciągnął on dalej — ma swoje prawa twarde nieraz bardzo, problemy tego rodzaju do rozwiązania są bardzo trudne, w Polsce znacznie mniej ludzi cierpi niż w Niemczech, gdzie cierpią miliony. W każdym razie nie powinien człowiek kłaść czarnej kreski pod rachunek swego życia i tracić nadziei, gdyż jak długo żyje, tak długo też i dąży, i może mieć nadzieję na wyrównanie tego rachunku”.
Kraków, 19 czerwca
Adam Ronikier, Pamiętniki 1939-1945, Kraków 2001.
Planowane już od dłuższego czasu przez komisarza dla umocnienia niemieckości zasiedlenie powiatu zamojskiego rozpoczęło się 26 grudnia 1942. Dotychczas osadzono na wsi w północnej części kraju około 9000 Niemców z Besarabii i innych krajów południowo-wschodnich.
[...]
Ludność wiejska wkrótce po rozpoczęciu przesiedlenia zaczęła masowo uciekać, żeby tylko ujść domniemanemu niebezpieczeństwu zagrażającemu ich życiu i rodzinom oraz aby uratować przynajmniej jakąś część swego mienia. Chłopi uciekają pod osłoną nocy i mgły na swoich furmankach, zabierając rodziny, część inwentarza, przede wszystkim bydło. Jadą bocznymi drogami i usiłują, przeważnie z powodzeniem, dotrzeć do najbliższych band lub do sąsiednich powiatów, gdzie udają się do swych krewnych lub znajomych. Ponieważ ucieczki były siłą rzeczy bezplanowe, więc już dziś w powiecie zamojskim i hrubieszowskim istnieją prawie puste wsie, w których ostatnie resztki mienia są rozkradane. Pomijając szkody gospodarcze, które jeszcze należy omówić, ucieczki te utrudniły w sposób istotny zasiedlenie tych wsi, które były przeznaczone dla Niemców. Ponadto wymowny jest fakt, że policja zdołała wysiedlić tylko 25.000 Polaków, podczas gdy liczono na liczbę dwa razy większą.
[...]
Mimo że objęci wysiedleniem w powiecie zamojskim Ukraińcy zostali ze względów politycznych potraktowani lepiej od Polaków, to jednak i tę grupę narodowościową owładnęło uczucie niepewności, co również pociągnęło za sobą skutki, zwłaszcza w rolnictwie. Charakterystyczne jest, że arcybiskup prawosławny w Chełmie i na Podlasiu żądał ode mnie niedawno zapewnienia, że Ukraińcy na ogół nie będą objęci przesiedleniem. Zrozumiałe jest, że takiego zapewnienia nie mogłem mu udzielić.
Ze względu na dobro uprawianej przez Generalne Gubernatorstwo polityki ukraińskiej jest pożałowania godne, że sprawy przybrały taki obrót, gdyż obecnie istnieje niebezpieczeństwo, że Ukraińcy i Polacy, których wzajemny stosunek był dotychczas zawsze wrogi, zjednoczą się w obliczu wspólnego niebezpieczeństwa, a czego w interesie naszej władzy na tym obszarze należałoby za wszelką cenę uniknąć w okresie wojennym.
Lublin, 23 lutego
Zamojszczyzna — Sonderlaboratorium SS. Zbiór dokumentów polskich i niemieckich z okresu okupacji hitlerowskiej, red. Czesław Madajczyk, Warszawa 1979, [cyt. za:] Tu będą Niemcy, oprac. Anna Richter, „Karta” 2010, nr 62.